Anna Kudłacz
Szukając swojej drogi życia, wtuliłam się w ciszę. Cisza przemówiła do mnie w słowach, które starałam się przelać na papier. Z zawodu jestem zootechnikiem - nie jestem poetką, tylko osobą szukającą swego miejsca w dzisiejszym szybkim, konsumpcyjnym, zakłamanym świecie.
Jesień
Gdy dzień ten jesienny, piękny zamyka swe oczy, a niebo usłane z tych liści warkoczy. Zobaczyć bym chciała, następny korowód jesienny. Bo dzień, miesiąc, rok cały przemija niezmienny. I daty już nowe nam życie prowadzi. I po co i na co tak nam los daje, gdy szarość jesieni swe wdzięki sprzedaje. Każdego ogrania nostalgia i chwila zadumy nad życiem codziennym. Mignie przed nami ten los tak odmienny. Cisza w sercach nastaje i czeka cierpliwie. Bo losy nasze scenariusz napisze, a troski codzienne dogonię i zliczę. I jesień się skończy, śnieg brud przysypie. Powie wieczorem . dobranoc CZŁOWIEKU.
MIŁOŚĆ
Miłość, bez przyjaźni, to jak ręka bez palców. Miłość, bez zaufania, to wielka niewiadoma. Miłość, bez prawdy to jak msza, bez księdza Miłość, bez szacunku, to jak kulawy bez laski. Miłość, bez wiary, to jak dziecko bez matki,. Miłość, ślepa to miłość bez oblicza. Miłość łatwa, jest pustą miłością. Czy istnieje miłość prawdziwa? Jest tylko tęsknota za niespełnionym marzeniem.
CHLEB
Życie to: Objawienie. Zdziwienie. Okamgnienie. Strapienie. Cud życia trwania. To życie żebraka, w łachmanach. Z kromką suchego chleba. Niech ta kromka, blasku dodaje. Niech jednoczy narody! nie dzieli! Bo o tą suchą kromkę chleba, będą toczyć się walki. By Bogu podziękować za jeden, jedyny okruszek.
ZDZIWIENIE
Gdy spałam! Toczyło się życie, trwało. W burzy czasów. Matka płakała. Uciekło kochanie. Dorastały dzieci. Obudzenie było------objawieniem, zdziwieniem i zaskoczeniem! Krzykiem bólu. I niech zostanie cisza. Cisza życia trwania,-----już bez pytania!.
PAMIĘĆ
Tak długo na ziemi. Póki serca bicie. Póki czas biegnie miarowo. Póki myśl goni myśl. Póki słońce świeci. Póki dane nam dobro. Póki byt zapewniony. Tak biegnie pobyt na ziemi człowieka. I pozostał szum liści opadających powiewem kolorowych obrazów. I zaduma i pokora i podziękowania. Uszanujmy dzień każdy!..złączmy swe dłonie!. A odnowimy oblicze ziemi naszej....jak mówił nasz wielki rodak...CZŁOWIEK...JAN PAWEŁ II.
WIATRAKI
Z wiatrakami zdradzana za śmigłami w świat biegnę. W ręce trzymam kaganek, odrobinę wiary, w ludzką dobroć, kochanie?. w życia promyk, szacunek. Zagubiona westchnieniem, odrzucana niewiarą. A wiatraki śmigają. Śmigła mają olbrzymie! Wiara, Miłość w nich drzemie. Po co życie obciążać, po co mielić to żboże. A śmigła na wietrze terkocą, tak dniem jak i nocą,. Jednostajnym swym ruchem, tak rzut, za rzutem w świat podrzutem!. Warto więc zboże zmielić. Warto się mąką podzielić. I śmigła naoliwić, by było do kogo przybyć. I w niskimukłonie za chleb podziękować.
SAMOTNOŚĆ
Mów do mnie jeszcze, a ja Twą mowę streszczę i w poezji umieszczę. Mów i rankiem, kiedy rosa nie opadnie! Mów gdy słońce w zenicie,....Mów bo przebiega życie!. Mów gdy ważna sprawa, bo życie to nie zabawa!...i mrok zapada i noc się ściele. A gdzie moi przyjaciele?
DZISIEJSZY ŚWIAT
Świat od chamstwa trzeszczy! Wydaje się że pęknie i jęknie! Już wartości żadnych! Każdy z każdym jak popadnie! Poluzowały się zamki!. Od jednej do drugiej damki! Z rodziną na zdjęciu i w ramkach! Szmal drzwi otwiera! Korupcja się szerzy! Emeryt suchy chleb zajada! A na ,,górze,, Plejada! Delegacje, diety, samoloty, i przeloty! Wylansują się miernoty, i nadają ton! Występując! Pokazując! Rozkazując! Targując! Bo szaty! piernaty Obudowa piękna a mnie aż dusza pęka! Bo środki...bez piękności, bez skromności. Zostały tylko popioły, które wiatr pozbierał i w Świat puścił!.
DZIEŃ
Ten dzień szary, bez przyszłości miary. Dzień z kieszenią ilości. Dzień przebrzmiałych wartości. Dzień w blasku słonecznym. Dzień mglisty i snieżny. Dzień ścieżki wyznacza, ludzi wzbogaca. Gdy zmrok zapada kończąc swe odbicie-żegnam Cię dniu codzienny, jednym słowem, ukłonem z uśmiechem i wiarą...w nowy dzień..życia odsłony.
SZUKAŁAM
Cały świat zwiedziłam, myślami pragnienia. Chciałam świecić blaskiem chwały, a zmalałam do prochu..ludzkiej niedoli. Szukając tej miary, do której nie dorosłam po drodze szukania. Szukając pokory, odnalazłam chwałę. Szukając chwały, odnlazłam wiarę. Szukjąc wielkości, odnalazłam CZŁOWIEKA godnego tej miary. I dalej pozostała cisza krzycząca w ukryciu. I jedna łza ludziej marności.
NORMALNOŚĆ
I nagle, na swoim miejscu, w jednej pozie,--stoi dom i łąka ..zapamiętana z dziecinnych lat. Swiat znormalniał! To dlaczego płaczą me oczy, patrząc lękliwie? Szukam wartości przebrzmiałych?. 1. Czy to wtedy świat był normalny, czy teraz znormalniał! 2. Ani teraz ani przed laty.! 3. Miarą jest wnętrze, pustawe!..na te normalne czasy
NAGOŚĆ
Każdym krokiem szerokim, ze zdziwieniem kobiety, którą narodziłam się ponownie któregoś poranka. Ze zdziwienia dorosłam, z oczami wbitymi, w drugiego człowieka. Zobaczyć chciałam, to czego nie dostrzega, ni oko ni lupa. Czy tym bliźnim jest światłość nadziemska?. Ta ręka podana?/ten uśmiech nieszczery?. Odpowiedzią była CISZA. Tylko z lekka szumiały trawy. I z dalszej perspektywy, zobaczyłam nagość swej duszy.
DOBRO
Dziesięć twarzy, jedno oblicze. Scieranie się światów.. Życie na krawędzi, w otulinie grzesznych myśli!. Czy błysk, czy smutek?-na dnie codzienności. Nie znam jednej twarzy, bo jest ich wiele. Nie odróżniam już która rządzi?..kiedy?. Czy rano czy wieczorem?..Powiedz mi już teraz!---nie męcz! nie zabijaj mej dobrej pamięci!. Odbierz to co męczy!..odlicz ten niedosyt, odbierz kielich goryczy--niech zostanie tylko DOBRO.
POETA...
Tam sięga, gdzie nie sięga ludzka myśl. Tam zagląda, gdzie nikt nie patrzy. Tam patrzy,gdzie nikt nie widzi. Widzi to co nikt, nie zauważa. Dzień odbiera z innej perspektywy. Tam głęboko zakryte myśli,odkrywa. W inny wymiar wkracza, i wychodzi zwycięsko. Bierze życie nie prozą, a wzlotem. Zawieszony w przestrzeni, samotnie idzie przez świat. Świat inaczej odbiera, inne barwy jego celem. Szybko żyje, bo powolność zabija, jego racje. To jest poeta i jego motywacje.
Dwa słowa
Tak niewiele,...DWA SŁOWA Wiele mówią. Słowa jak balsam, w duszy gra muzyka. Stoisz obok, w milczeniu. Wiele gestów. Czasem znienacka podeprzesz mnie swym ramieniem. Cichutko wypowiesz SŁOWA DWA Wiem że to na całe życie, na lata bogate i biedne. Aż do siwej skroni. I wiem, że życie ma sens, w cierpieniu, miłości i wzajemności. Zamknij me oczy gdy czas nastanie, moje KOCHANIE.
DIALOG
Rozmawiają dwie sosny. No ale żeśmy porosły!. Nigdzie żeśmy nie były!----ale żeśmy się napatrzyły! Jednego razu przyszła tu zgraja ludzi...o wtedy mi się nie nudzi!. Jak gadali, opowiadali! jak się śmiali! I zwierzęta z lasu wygnali!..a co śmieci nawyrzucali! Dziwię się bardzo, jak mogą zaśmiecać, tak wsie i miasta, przecież tu ich pokolenie wyrasta!. Ty słuchaj....a może im tak wygodniej?. Wygodniej?..może na chwilę,...Bo za chwilę zatrują się,..oparami, truciznami, zaduszą się śmieciami!. A co z nami będzie?. A nic..tartak na nas siądzie,..i tyle!. O jezu!...to CZŁOWIEK zostanie w tyle?. Czy planeta istnieć przestanie!. Pytanie otwarte, bez odpowiedzi.
WIATR
Spytam Cię wietrze, wiosenny. Spytam, gdy dzień jest senny. Co przyniesie nam rok cały?. Odpowiedz wietrze, co wiejesz i wraz ze słońcem opromieniasz świat cały. Omieciesz miłym powiewem brudy ziemi, co życie los wszystkim plecie. Zobaczysz wietrze, w lecie, kiedy rozkwita życie, kiedy dobrami nas darzy. Cała przyroda w rozkwicie,..i budzi się nowe życie. By życie z życiem prowadzić, ścieżką co wije się w dali. Bo taka jest dola CZŁOWIEKA, który w rozkwicie czeka...a może wydarzy się cud.
WAŻNE SŁOWO
To jedno słowo, moc wielką ma. Na które czekasz i TY i ja. Tym jednym słowem obdzielę, cały świat. To jedno słowo, będzie krzykiem, tych czasów!. Krzykiem na świat cały...by narody się zbratały!. By moc wielka była w jednym maleńkim słowie....PRZEPRASZAM!.
ROZLICZENIE EMOCJI
Precz z mego serca, złych wspomnień rozterko!. Precz z mej pamięci!. precz z każdej minuty!. Przywarły złe chwile, do serca mej ściany!..i ani oderwać, ani zobaczyć, me serce płaczące. I trudno mi radzić,. i trudno wspominać. Oglądać slońca zachody, bo serce me chore!. O czasie złych chwil, gdy zadra w mym sercu tkwi. I trudno uleczyć mą duszę skonaną, skopaną, zetrzeć te liście, co drgają. Te ciemne kolory!..tęcz pięknych promieni. O czasie co biegniesz do przodu, lat moich. Ulecz moją duszę, i daj żyć powoli. I cieszyć się życiem, co biegnie w tej chwili. Dać ludziom radość i serca promieni. Nie ranić zawiścią, ale się zielenić.
Moja dusza
Moim--przesłaniem--dobroć Moim pragnieniem--zgoda Moim marzeniem--miłość Moją myślą--cisza Moim słowem--wiara Moim zamysłem--boży plan Moim bólem--chamstwo Moją udręką--niezgoda Moim snem--niebo Moim przebudzeniem--róża Moim prezentem--skrawek nieba Moją wiarą--przesłanie Jana Pawła II Moim spełnieniem i wypełnieniem--zwierciadło duszy.
Talent
Pytałam o drogę, o brzasku. Pytałam w środku lata. Pytałam w burzy rozkwicie. Pytałam w tęczy na niebie. Pytałam przechodnia w szarości. Pytałam w blasku rozkwicie. Pytałam dusz, wiele po drodze. Pytałam!--- Odpowiedź, była tak prosta,. Jak to, że każdym latem jednakowo róża rozkwita Pięknieje, i już nie pyta, a płacze, Gdy płatki jej z serca spadają. Z jednym płatkiem czerwonym upadłym na serca ból rany. A droga prosta i jasna, jak to pytanie, bez słowa. Bo słowo wyrzekłam jedno, a pytań tyle zadałam!.
Minuta
Minuta, minutę pogania. Czas przelewa się szeroką rzeką. i biegu nie zatrzyma nikt. Nikt nie posiada daru odnowy. Życie rodzi się i umiera z każdą minutą. I tyle chwil, ile wody przeleje się z godnie z kierunkiem burzy myśli. Uspokój skołatane serce, nadpsute przez życia pęd. W minucie tyle chwil, ile siwych włosów. I symbol wyciągniętych dłoni, niemających racji bytu, w szarości poranka. A dzień zagląda nieśmiało, proponując następne odkrycie.
Pytanie
Patrzę w niebo codziennie. Codziennie kształty inne. Cirrusy i Cirrostratusy. Oczy spoglądające obramowanym jesiennych przestworzy. Jedno oko zamykam, drugie widzi inaczej. Inaczej barwy zapisuje, daleko mu do serca odbioru. Zawieszona w przestrzeni, której nie ogarnia. Pozbawiona realnego sensu trwania. Żyjąca w oddaleniu, już poza obszarem. Nagrodzona emocją, i życia trwaniem. Spowita w płaszcz niemożności,... otulona jesienią. Czy przewiędły już liście?....i nie odrodzi się już żaden widok? Czy tym widokiem zamknę życia trwanie... oto jest pytanie?..................... Co słychać jak się czujesz, jak biegną dni?..
Jesień
Gdy dzień ten jesienny, piękny zamyka swe oczy, a niebo usłane z tych liści warkoczy. Zobaczyć bym chciała, następny korowód jesienny. Bo dzień, miesiąc, rok cały przemija niezmienny. I daty już nowe nam życie prowadzi. I po co i na co tak nam los daje, gdy szarość jesieni swe wdzięki sprzedaje. Każdego ogrania nostalgia i chwila zadumy nad życiem codziennym. Mignie przed nami ten los tak odmienny. Cisza w sercach nastaje i czeka cierpliwie. Bo losy nasze scenariusz napisze, a troski codzienne dogonię i zliczę. I jesień się skończy, śnieg brud przysypie. Powie wieczorem . dobranoc CZŁOWIEKU.
Czas
Tak znienacka, nieuchwytnie, wplatasz w me włosy, szron, pobielasz moją skroń. Urokiem to jest. To zegar co czas mierzy, odmierza pobyt na ziemi macierzy. Dla wszystkich na tym świecie, pod tym niebem czas równo plecie. To plecie, to przeplata i ulata! Ach ulata dla każdego inaczej. Odmiennej, piękniej, ciekawiej. Wchodzi jak złodziej, jak babie lato, jak ptak w locie, i odmierza każdej istocie. Zapisane księgi, ludzka myśl, to dwie potęgi, Które czasu nie liczą a po latach krzyczą. Uczą przyszłe pokolenia życia, prawdy i miłości. Nikt nie potrafi zatrzymać biegu zdarzeń. Ani człowiek, ni ołtarze.
Przesłanie miłości
Jeszcze sen, pod powieką w otulinie Morfeusza, jeszcze chwila dla pięknych obrazów, a już ranek. Nowe sprawy, nowe czyny, nowe myśli. Wszystko dla nas, wszystko wokół. Oczy milczą, oczy cierpią. W oczach miłość w oczach smutek w oczach zdrada. Warto milczeć, warto marzyć, dla ciebie starania, dla ciebie pociecha dla bliźniego, człowieka każdego! Z przesłaniem miłości, przyjaźni . Niech gości w życiu nas wszystkich. Tym co nadają rytm czasowi, tym którzy odbierają ciernie kwiatu róży .